Ciało, bliskość i tabu: dylematy asystencji seksualnej dla osób z niepełnosprawnością

Ciało, bliskość i tabu: dylematy asystencji seksualnej dla osób z niepełnosprawnością

W panteonie ludzkich potrzeb bliskość, dotyk i seksualność zajmują fundamentalne miejsce, stanowiąc o integralności psychofizycznej i poczuciu pełni życia. Społeczeństwo, które w dużej mierze oswoiło się już z debatą o prawie do edukacji, pracy czy dostępności architektonicznej, staje jednak oniemiałe przed ostatnim, najgłębszym tabu: prawem do intymności osób z niepełnosprawnością. Właśnie w tym najtrudniejszym obszarze rodzi się pojęcie asystencji seksualnej – koncepcja tak radykalna i kontrowersyjna, że zmusza do fundamentalnej rewizji naszego rozumienia opieki, autonomii, praw człowieka i granic ludzkiej pomocy.

Asystencja seksualna, aby mogła być przedmiotem rzetelnej debaty, wymaga precyzyjnego zdefiniowania i oddzielenia od skojarzenia z prostytucją. W ujęciu modelowym, propagowanym w krajach Europy Zachodniej, nie jest to usługa erotyczna, ale forma wsparcia terapeutycznego i pedagogicznego. Jej celem jest pomoc osobie, która z racji głębokiej niepełnosprawności ruchowej, np. tetraplegii czy zaawansowanego stwardnienia zanikowego bocznego, nie jest w stanie samodzielnie odkrywać własnej cielesności, doświadczać przyjemności ani nawiązywać kontaktów intymnych. Asystent seksualny, profesjonalnie przygotowany i działający w ramach ścisłego kodeksu etycznego, ma za zadanie edukować, pomagać w masturbacji, uczyć technik relaksacyjnych czy po prostu umożliwiać doświadczenie bezpiecznego, akceptującego dotyku. Jest to zatem próba odpowiedzi na pytanie: czy prawo do poznania własnego ciała i przeżywania bliskości jest niezbywalne do tego stopnia, że uzasadnia zaangażowanie w ten proces drugiej, obcej osoby?

Argumentacja zwolenników asystencji seksualnej opiera się na fundamencie praw człowieka i zasadzie pełnej podmiotowości. Skoro akceptujemy asystencję w najbardziej intymnych sferach życia, takich jak karmienie, mycie czy czynności fizjologiczne, uznając je za kluczowe dla zachowania godności, to na jakiej podstawie wykluczamy z tego obszaru seksualność? Odmowa prawa do realizacji tej fundamentalnej potrzeby, argumentują, jest formą dyskryminacji i okaleczenia człowieka z jednego z kluczowych wymiarów jego istnienia. W tym ujęciu asystencja seksualna nie jest luksusem, ale logiczną konsekwencją prawa do samostanowienia i integralności cielesnej – radykalnym, ale spójnym rozszerzeniem idei wsparcia, które ma na celu wyrównywanie szans i kompensowanie barier narzuconych przez los.

Koncepcja ta natychmiast wprowadza nas jednak w labirynt dylematów etycznych, prawnych i psychologicznych, które stanowią istotę problemu. Najpoważniejszy zarzut dotyczy ryzyka zatarcia granicy z komercyjnym wykorzystaniem seksualnym. Jak w praktyce odróżnić akt terapeutyczny od usługi seksualnej? Jak zapewnić pełną, świadomą i wolną od jakiejkolwiek presji zgodę klienta, zwłaszcza w przypadku osób z niepełnosprawnością intelektualną? W polskim porządku prawnym, który nie przewiduje istnienia takiego zawodu, działalność ta balansowałaby na granicy legalności, narażając asystentów na zarzuty czerpania korzyści z nierządu. Pojawiają się również pytania o kondycję psychiczną samego asystenta – o ryzyko wypalenia zawodowego, trudności w utrzymaniu profesjonalnego dystansu i emocjonalne obciążenie związane z operowaniem w tak delikatnej materii.

Debata o asystencji seksualnej dotyka wreszcie samej istoty bliskości. Krytycy podnoszą argument o ryzyku wystawienia na sprzedaż intymności – sprowadzenia głęboko osobistego, emocjonalnego doświadczenia do rangi płatnej usługi. Czy taka forma „zastępczej” bliskości nie utrwala w osobie z niepełnosprawnością poczucia izolacji i nie zniechęca do poszukiwania autentycznych relacji partnerskich? Właśnie tutaj ujawnia się siła tabu, które jest splotem trzech lęków: przed niepełnosprawnością, którą kultura usilnie aseksualizuje, przed seksem, który wciąż obciążony jest poczuciem winy, a także przed komercjalizacją sfery zarezerwowanej dla uczuć.

Dylematy związane z asystencją seksualną stanowią jedno z najtrudniejszych wyzwań współczesnej etyki i polityki społecznej. Nie ma tutaj łatwych odpowiedzi, a każda ze stron sporu dysponuje ważkimi argumentami. Niezależnie od ostatecznej oceny tej koncepcji, sama debata na jej temat ma ogromną wartość. Zmusza nas do konfrontacji z własnymi uprzedzeniami i do zadania sobie fundamentalnych pytań o granice pomocy, definicję godności i treść praw człowieka. W polskim kontekście, gdzie temat ten dopiero nieśmiało przebija się do świadomości publicznej, pierwszym i najważniejszym krokiem musi być otwarta, pozbawiona stygmatyzacji dyskusja. Być może najważniejszym celem nie jest znalezienie prostej odpowiedzi „tak” lub „nie”, ale odwaga, aby bez lęku pochylić się nad najgłębszymi potrzebami człowieka, nawet jeśli prowadzi nas to w samo serce społecznego tabu.


Opublikowano

w

przez