Sztorm w sercu, chaos w głowie: zrozumieć osobowość borderline

Sztorm w sercu, chaos w głowie: zrozumieć osobowość borderline

Wyobraźmy sobie życie bez emocjonalnej skóry, gdy każdy, nawet najdelikatniejszy dotyk potrafi sprawić ból, a zwykły powiew wiatru odczuwany jest z siłą huraganu. Tak właśnie wygląda w przybliżeniu wewnętrzny świat ludzi z osobowością z pogranicza (borderline) – jednego z najbardziej niezrozumiałych i owianych mitami zaburzeń psychicznych. Za fasadą gwałtownych, często niezrozumiałych dla otoczenia reakcji, kryje się bowiem chroniczny ból i rozpaczliwa walka o jakąkolwiek stałość. Aby pojąć ten wyniszczający stan należy porzucić uproszczenia i krzywdzące stereotypy, zagłębiając się w istotę fundamentalnego problemu z regulacją emocji, impulsów, relacji z ludźmi oraz obrazu samego siebie.

Emocjonalne tsunami, czyli rollercoaster bez hamulców

Sercem zaburzenia borderline jest zjawisko określane mianem dysregulacji afektywnej, które w praktyce oznacza życie na emocjonalnym rollercoasterze. Osoby te doświadczają uczuć z niewiarygodną, zwielokrotnioną siłą: tam, gdzie zdrowa poczuje jedynie lekkie ukłucie irytacji, one czują wszechogarniającą wściekłość, a tam, gdzie pojawia się cień smutku, u nich rozlewa się ocean rozpaczy. Nastrój potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni w ciągu kilku godzin, a nierzadko nawet minut, oscylując pomiędzy euforyczną radością, panicznym lękiem a dojmującym smutkiem. Te emocjonalne burze są niezrozumiałe nie tylko dla otoczenia, ale często i dla samej osoby, która czuje się bezsilną marionetką we własnej głowie, a kiedy sztorm na chwilę cichnie pojawia się coś być może jeszcze gorszego: chroniczne poczucie pustki i przejmujące wrażenie, jakby w środku zamiast serca znajdowała się czarna dziura.

Kocham Cię, nienawidzę Cię, nie odchodź

Wewnętrzny chaos przenika do świata relacji, które w przypadku osób z borderline są zazwyczaj burzliwe, niezwykle intensywne i naznaczone głęboką niestabilnością. Kluczowy jest tutaj mechanizm psychologiczny nazywany rozszczepieniem (splitting), polegający na postrzeganiu świata i ludzi w skrajnych czarno-białych barwach, bez odcieni szarości. Nowo poznana osoba jest natychmiast idealizowana, stając się aniołem, wybawcą i ucieleśnieniem wszystkich marzeń. Wystarczy jednak najmniejsze rozczarowanie, jedno niewłaściwe słowo czy poczucie odrzucenia, aby nastąpiła jej równie gwałtowna dewaluacja. Ten sam anioł w jednej chwili zostaje strącony z piedestału i w oczach osoby z borderline staje się wrogiem, potworem i uosobieniem zła.

Cały ten cykl napędzany jest przez paniczny, obezwładniający lęk przed porzuceniem. Osoba z borderline rozpaczliwie pragnie bliskości, a jednocześnie nieświadomie testuje i odpycha innych swoim gniewem, jakby chciała sprawdzić, czy na pewno nie odejdą. Prowadzi ją to do serii bolesnych rozstań i utwierdza w przekonaniu, że jest kimś niemożliwym do kochania, co tylko pogłębia samotność. Ta niestabilność dotyka również samej tożsamości sprawiając, że pytanie Kim jestem? pozostaje bez odpowiedzi, a ciągła zmiana celów, wartości czy zainteresowań staje się próbą odnalezienia jakiegokolwiek stabilnego gruntu.

Desperackie próby ucieczki od bólu

Gdy ból psychiczny staje się niemożliwy do zniesienia, pojawiają się impulsywne, często szkodliwe zachowania, będące w istocie desperacką próbą ucieczki lub chwilowego uśmierzenia cierpienia. Nadużywanie substancji psychoaktywnych, kompulsywne objadanie się, ryzykowne kontakty seksualne czy nieodpowiedzialne wydawanie pieniędzy – wszystko to ma na celu zagłuszenie wewnętrznej pustki i przytłaczających emocji. Najbardziej dramatycznym przejawem tej walki są jednak zachowania samobójcze i samookaleczenia. Należy przy tym głośno podkreślić, że rzadko kiedy stanowią one próbę manipulacji, a znacznie częściej jest to krzyk rozpaczy i sposób na rozładowanie napięcia psychicznego tak wielkiego, że staje się ono fizycznie nie do wytrzymania. Paradoksalnie, namacalny ból fizyczny bywa łatwiejszy do zniesienia niż ten psychiczny, ponieważ jest konkretnie zlokalizowany i bardziej zrozumiały.

Skąd to się bierze? Spotkanie wrażliwości i niewidzialnych ran

Przez lata osobowość borderline uważano za wyrok, przełom przyniosła dopiero teoria biospołeczna dr Marshy Linehan, która sama zmagała się z tym zaburzeniem. Wyjaśniła ona powstanie borderline jako wynik tragicznego spotkania dwóch kluczowych czynników. Pierwszym z nich jest biologiczna podatność, czyli wrodzona, ponadprzeciętna wrażliwość emocjonalna sprawiająca, że niektórzy ludzie rodzą się z bardziej reaktywnym układem nerwowym. Drugim elementem jest unieważniające środowisko – dorastanie w otoczeniu, które systematycznie zaprzeczało uczuciom dziecka, karało za nie lub je bagatelizowało. Komunikaty w stylu przesadzasz czy nie masz powodu do płaczu sprawiają, że dziecko uczy się, że jego wewnętrzny świat jest nieważny, przez co nigdy nie otrzymuje instrukcji obsługi do własnych emocji. Połączenie tych dwóch elementów prowadzi do głębokiego chaosu tożsamościowego i braku podstawowych umiejętności, aby radzić sobie z własną psychiką.

Nadzieja, czyli nauka życia od nowa

Mit o nieuleczalności borderline został na szczęście obalony, a diagnoza nie jest już wyrokiem, ale początkiem drogi do zdrowia. Dzisiaj złotym standardem w leczeniu borderline jest terapia dialektyczno-behawioralna, stworzona właśnie przez Marshę Linehan, która polega na jednoczesnej pracy nad akceptacją siebie i swojego bólu oraz nad koniecznością zmiany destrukcyjnych zachowań. Terapia ta w ustrukturyzowany sposób uczy pacjentów kluczowych umiejętności, których nie mieli szansy nabyć w dzieciństwie. Należą do nich uważność pozwalająca na bycie tu i teraz, skuteczność interpersonalna, która ułatwia zdrową komunikację, regulacja emocji umożliwiająca rozumienie i wpływanie na własne uczucia oraz odporność na kryzys psychiczny, która dostarcza narzędzi do radzenia sobie w najtrudniejszych chwilach. Ta długa i wymagająca droga, oparta na empatii, akceptacji i nauce konkretnych narzędzi, daje jednak realną szansę na wyjście z emocjonalnego chaosu.


Opublikowano

w