Między skalpelem a zaklęciem: medycyna starożytnego Egiptu

Między skalpelem a zaklęciem: medycyna starożytnego Egiptu

Gdy przenosimy się myślami do starożytnego Egiptu, naszym oczom ukazują się potężne piramidy, złote sarkofagi i majestatyczni faraonowie rządzący w cieniu bóstw i w blasku życiodajnego Nilu. Ale czy zastanawialiśmy się kiedykolwiek, jak w tym świecie radzono sobie z chorobą i cierpieniem? Odpowiedź kryje się w fascynującej medycynie, która stanowiła unikalne połączenie racjonalnej wiedzy i głębokiej wiary w magiczne moce. Był to system, w którym skalpel sąsiadował z zaklęciem, a precyzyjna receptura na lek była równie ważna, co modlitwa do bogów.

Gdy ciało jest polem bitwy: o magii i nauce

Dla starożytnych Egipcjan choroba nie była wyłącznie dolegliwością fizyczną. Uważano ją często za karę zesłaną przez rozgniewane bóstwo, takie jak lwia bogini Sekhmet, władczyni zarazy i uzdrowienia, mogła być również wynikiem ataku demona, złowrogiego ducha zmarłego lub magicznego przekleństwa. Z tego powodu proces leczenia musiał obejmować dwa równoległe nurty: magiczno-religijny i empiryczny. Zadaniem uzdrowiciela było nie tylko zaaplikowanie lekarstwa, ale także odprawienie odpowiednich rytuałów, wypowiedzenie zaklęć i przebłaganie bóstw.

Jednocześnie, równolegle do wierzeń, rozwijano bardziej naturalistyczne teorie. Jedną z nich była koncepcja metu, czyli systemu kanałów w ciele, przez które miały przepływać powietrze, krew, łzy i inne płyny ustrojowe. Uważano, że zablokowanie tych kanałów przez szkodliwą substancję, zwaną weh’edu, prowadzi do choroby. Chociaż z perspektywy współczesnej anatomii to myślenie jest błędne, stanowiło ono ważny krok w kierunku postrzegania ludzkiego ciała jako zintegrowanego systemu, którego równowaga była kluczowa dla zdrowia.

Imhotep i początki medycznej specjalizacji

Egipscy uzdrowiciele cieszyli się ogromnym prestiżem, a w ich gronie wyróżniano różne specjalności, które często się przenikały: swnw (lekarz), wab (kapłan-czyściciel) oraz sa’u (zaklinacz, mag). Najsłynniejszym z nich, ubóstwionym po śmierci, był Imhotep, wezyr i architekt faraona Dżesera, którego po wiekach Grecy utożsamiali ze swoim bogiem medycyny – Asklepiosem. To, co jednak najbardziej zadziwia, to daleko posunięta specjalizacja, która istniała już w czasach Starego Państwa. Grecki historyk Herodot pisał z podziwem, że w Egipcie każdy lekarz leczy tylko jedną chorobę, byli więc specjaliści od oczu, zębów, chorób żołądka, a nawet pasterze odbytu – proktolodzy. Organizacja ta świadczy o naprawdę wysokim poziomie zaawansowania i systematyzacji wiedzy medycznej.

Papirusy: skarbnice starożytnej wiedzy

Najcenniejszym źródłem informacji o medycynie faraonów są zachowane do naszych czasów papirusy medyczne, a dwa z nich mają fundamentalne znaczenie. Papirus Edwina Smitha, datowany na około 1600 r. p.n.e., jest w istocie podręcznikiem chirurgii urazowej zdumiewającym swoją racjonalnością. Opisuje 48 przypadków obrażeń głowy, szyi i klatki piersiowej w metodyczny, niemal naukowy sposób, rozróżniając schorzenia, które można wyleczyć, te, z którymi można walczyć, oraz te, których leczyć nie należy. Co niezwykłe, w tekście tym niemal zupełnie brak odwołań do magii, co czyni go jednym z najstarszych znanych dokumentów o charakterze naukowym.

W opozycji do niego stoi Papirus Ebersa, będący swoistą encyklopedią medycyny wewnętrznej. Zawiera on ponad 800 receptur i zaklęć na najróżniejsze dolegliwości, od chorób serca i problemów trawiennych po ukąszenia krokodyli. W nim świat empirii i magii przenika się na każdym kroku – precyzyjne przepisy na leki sąsiadują z magicznymi formułami, które miały zapewnić ich skuteczność. Te dwa papirusy doskonale ilustrują dualizm egipskiej myśli medycznej.

Praktyka medyczna i paradoks mumifikacji

Praktyka medyczna Egipcjan stała na wysokim poziomie. Chirurdzy potrafili nastawiać złamania i unieruchamiać je szynami, zszywać rany, a także kauteryzować je (przypalać) w celu zatamowania krwawienia. Stomatolodzy leczyli ropnie dziąseł, a niektóre znaleziska sugerują, że podejmowano nawet próby tworzenia prostych mostków protetycznych. Egipska farmakopea była niezwykle bogata, opierając się na składnikach mineralnych (malachit, galena), roślinnych (czosnek, cebula, liście wierzby) i zwierzęcych. Miód, ceniony za swoje właściwości antyseptyczne, był z kolei powszechnie stosowany do opatrywania ran.

Paradoksalnie jednak to nie lekarze, ale balsamiści przyczynili się w największym stopniu do poznania ludzkiej anatomii. Proces mumifikacji mający na celu zachowanie ciała na wieczność wymagał usunięcia organów wewnętrznych, co pozwoliło im poznać topografię ludzkiego wnętrza. Wiedza ta była jednak ograniczona i często prowadziła do błędnych wniosków. Egipcjanie wierzyli na przykład, że serce, a nie mózg, jest ośrodkiem inteligencji, myśli i emocji, dlatego ten ostatni uważano za organ bezużyteczny i podczas mumifikacji usuwano go przez nos, natomiast serce starannie pozostawiano w ciele.

Spuścizna zaklęcia i skalpela

Medycyna starożytnego Egiptu była systemem niezwykle złożonym, w którym racjonalne podejście do diagnozy i leczenia szło w parze z głęboką wiarą w interwencję sił nadprzyrodzonych. Egipscy lekarze, dzięki starannej obserwacji i bogatemu doświadczeniu, osiągnęli mistrzostwo w wielu dziedzinach, zwłaszcza w chirurgii urazowej i farmakologii. Chociaż ich rozumienie fizjologii człowieka było obarczone błędami wynikającymi z przekonań religijnych, to jednak dokonania stanowią ważny rozdział w historii medycyny. Tym unikalnym połączeniem zaklęć i skalpela oraz modlitw i receptur starożytni Egipcjanie stworzyli podwaliny pod rozwój sztuki lekarskiej, która w kolejnych wiekach została udoskonalona przez Greków i Rzymian.


Opublikowano

w