Prawo do pożądania: jak społeczeństwo neguje seksualność osób z niepełnosprawnością

Prawo do pożądania: jak społeczeństwo neguje seksualność osób z niepełnosprawnością

Żyjemy w kulturze, która o seksie mówi niemal bez przerwy. Pulsuje on w reklamach, kusi z okładek, wybrzmiewa w rozmowach i stanowi jeden z głównych motorów napędowych kina oraz literatury. A jednak w tym całym zgiełku obrazów i słów, w tej przesiąkniętej erotyzmem współczesności, istnieje strefa ogłuszającej ciszy, temat, o którym nie tylko nie rozmawiamy, ale którego istnieniu jako społeczeństwo aktywnie zaprzeczamy. Jest nim seksualność osób z niepełnosprawnościami – fundamentalne ludzkie pragnienie, które z zadziwiającą łatwością uczyniliśmy niewidzialnym, skazując miliony ludzi na symboliczną banicję z jednej z najważniejszych sfer życia. I trzeba to powiedzieć jasno: ta niewidzialność nie jest ich wyborem, ale dziełem społeczeństwa.

Mur ze stereotypów: anioł bez pożądania, bestia bez kontroli

Niewidzialność nie wynika z braku pożądania, ale jest efektem potężnego muru, który z uporem wznosimy z lęków i stereotypów, a najbardziej toksyczną cegłą w tej konstrukcji jest mit aseksualnego anioła. Osoba z niepełnosprawnością, zwłaszcza intelektualną lub wrodzoną, zostaje automatycznie otulona kokonem infantylizacji i jest postrzegana jako istota czysta, niewinna i pozbawiona cielesnych potrzeb. Redukujemy jej tożsamość do roli wiecznego podopiecznego, obiektu troski, a czasem litości, ale nigdy – podmiotu pożądania. Chociaż często postawa ta ubrana jest w płaszcz opiekuńczości, w rzeczywistości stanowi formę głębokiej dehumanizacji, która odmawia dorosłym ludziom prawa do intymności. Na drugim biegunie czai się natomiast stereotyp rzadszy, ale równie szkodliwy: lęk przed niekontrolowaną, niemal dewiacyjną seksualnością. Tu z kolei pojawia się potrzeba tłumienia i nadzoru, która również odziera z godności. Oba te skrajne obrazy, chociaż sprzeczne, prowadzą do tego samego – do wymazania prawdziwego człowieka z jego potrzebami i prawem do bliskości.

Prywatność jako luksus, wiedza jako tajemnica

Do barier mentalnych dochodzą te zupełnie namacalne, fizyczne. Wyobraźmy sobie, że pragnienie intymności, chwili sam na sam z partnerem, musi być konfrontowane z brakiem podstawowej prywatności, z ryzykiem, że w każdej chwili do pokoju może wejść ktoś z personelu lub rodziny. Dla wielu osób mieszkających w placówkach opiekuńczych czy wymagających stałego wsparcia, prawo do zamknięcia drzwi pozostaje w sferze marzeń, co czyni budowanie bliskości niezwykle trudnym. Równie dotkliwa jest gigantyczna próżnia informacyjna. Systemowa edukacja seksualna niemal całkowicie ignoruje istnienie i specyfikę ciał osób z niepełnosprawnościami, przez co brakuje rzetelnych, przystępnych materiałów o technikach adaptacyjnych w seksie, antykoncepcji czy zdrowiu intymnym, przygotowanych w formatach dostępnych dla osób niewidomych, niesłyszących czy z niepełnosprawnością intelektualną. Nawet lekarze i terapeuci, często skrępowani własnym zażenowaniem, wolą unikać tematu pozostawiając pacjentów samych z kluczowymi pytaniami dotyczącymi ich własnej cielesności.

Najtrudniejsza bariera: głos, który szepcze w głowie

Lata życia w świecie, który wysyła komunikat, że Twoje ciało jest nieatrakcyjne, a pożądanie niestosowne lub nieistniejące, odciskają bolesne piętno. Najtrudniejszą do pokonania barierą staje się często ta wewnętrzna, zjawisko nazywane zinternalizowanym ableizmem. Jest ono cichym, zjadliwym głosem w głowie, który powtarza wszystkie krzywdzące stereotypy tak długo, aż samemu zaczyna się w nie wierzyć. Prowadzi to do głębokiego wstydu, negatywnego obrazu własnego ciała i przekonania o byciu niegodnym miłości. Wiele osób, zakładając z góry odrzucenie, nigdy nie podejmuje prób nawiązania intymnych relacji. Ten wewnętrzny cenzor, ukształtowany przez tysiące negatywnych sygnałów z otoczenia, staje się samospełniającą się przepowiednią, która prowadzi wprost do samotności.

Jak zburzyć mur? Rewolucja w myśleniu i działaniu

Przełamanie tych barier jest jednym z kluczowych wyzwań na drodze do społeczeństwa, które naprawdę włącza, a nie tylko o tym mówi. Walka o uczynienie niewidzialnego pragnienia widzialnym musi toczyć się na kilku frontach jednocześnie. Kluczowe jest zatem głośne i wyraźne uznanie, że seksualność jest niezbywalnym prawem człowieka przysługującym każdemu bez względu na stan zdrowia i sprawność – nie przywilejem, ale fundamentem. W parze z tym musi iść rewolucja w edukacji, która wreszcie zauważy różnorodność ludzkich ciał i potrzeb, dostarczając wiedzę zarówno osobom z niepełnosprawnościami, jak i ich rodzinom, opiekunom oraz profesjonalistom. Równie istotna staje się redefinicja samego pojęcia seksu, aby w kulturze owładniętej kultem sprawności promować szersze, bardziej pojemne rozumienie erotyki, w którym kluczowe są komunikacja, intymność i poszukiwanie przyjemności dostępnymi dla danego ciała środkami. Wreszcie, niezbędna jest walka o reprezentację – o obecność w mediach, filmie i kulturze realistycznych, a jednocześnie pozytywnych obrazów miłości i pożądania, które przełamują stereotypy zamiast je powielać.

Test na dojrzałość: zobaczyć człowieka w każdym ciele

Milczenie otaczające ten temat nie jest konsekwencją stanu fizycznego czy psychicznego osób z niepełnosprawnościami, ale wynikiem naszej, społecznej ignorancji, uprzedzeń i lęku. To forma symbolicznej przemocy, która odbiera całej grupie ludzi dostęp do fundamentalnej sfery ludzkiego doświadczenia, dlatego aktywne wspieranie ich prawa do intymności jest testem dojrzałości dla nas wszystkich. Wymaga to odwagi, aby przełamać tabu, edukacji, aby zastąpić uprzedzenia wiedzą, i empatii, aby w każdym człowieku, niezależnie od jego ciała, dostrzec pełnię istoty – z niezbywalnym prawem do miłości i pożądania, które w całej swojej złożoności stanowi esencję człowieczeństwa.


Opublikowano

w

,

przez