Miłość na torze przeszkód, czyli o szukaniu bliskości w świecie pełnym barier

Miłość na torze przeszkód, czyli o szukaniu bliskości w świecie pełnym barier

Każdy z nas zna to randkowe zamieszanie, tę mieszankę niepewności przed pierwszym spotkaniem, pisanych i kasowanych w nieskończoność wiadomości, motyli w brzuchu przeplatanych gorzkim smakiem rozczarowania. Dla większości jest to po prostu emocjonalny rollercoaster, na który świadomie wsiadamy. Proszę sobie jednak wyobrazić, że ten sam tor przeszkód staje się nieporównywalnie dłuższy, a na starcie otrzymuje się dodatkowy, niewidzialny dla innych plecak pełen kamieni. Tak właśnie wygląda poszukiwanie miłości przez miliony osób z niepełnosprawnościami. Trudności, jakich doświadczają, nie wynikają z ich rzekomej niezdolności do kochania, budowania intymności czy tworzenia namiętnych związków. Problem leży gdzie indziej – w potrójnej barierze, którą funduje im świat: w twardszym niż beton murze społecznych uprzedzeń, w fizycznych ograniczeniach otoczenia, które projektują architekturę samotności i wreszcie – w wewnętrznym sabotażyście, który rodzi się z lat poczucia bycia niewystarczającym. To opowieść o walce o miłość, która w istocie jest walką o fundamentalne prawo do bycia postrzeganym po prostu jako człowiek.

Niewidzialny mur w głowach: stereotypy, które odzierają z pożądania

Największą i najtrudniejszą do zburzenia przeszkodą jest ta zakorzeniona w zbiorowej świadomości. W naszej kulturze wciąż pokutuje myślenie o niepełnosprawności w kategoriach medycznych – jako o deficycie, chorobie i cierpieniu, co prowadzi do dwóch niezwykle krzywdzących zjawisk: infantylizacji i deseksualizacji. Osoby z niepełnosprawnościami sprowadza się do roli wiecznych dzieci, które należy otoczyć troską, albo istot aseksualnych, które mogą nas inspirować swoją siłą ducha, ale rzadko kiedy stają się obiektem pożądania. Można się nad nimi litować, można je podziwiać, ale pragnąć? Dla wielu to wciąż krok za daleko.

W konsekwencji, gdy potencjalny partner spotyka osobę na wózku, z białą laską czy aparatem słuchowym, często najpierw widzi atrybut, a dopiero potem, jeśli starczy mu ciekawości, zaczyna dostrzegać człowieka. Niepełnosprawność, zamiast być jedną z wielu cech – jak kolor włosów, zawód czy miłość do psów – staje się przytłaczającą etykietą, filtrem, przez który przepuszczana jest cała reszta osobowości, talentu i, co najważniejsze, gotowości do bycia partnerem i kochankiem.

Architektura samotności i logistyka (nie)spontaniczności

Nawet gdyby ten mentalny mur jakimś cudem runął, pozostają bariery znacznie bardziej namacalne. Świat randek – kawiarnie, kina, puby czy parki – wciąż pozostaje dla wielu osób z niepełnosprawnością twierdzą nie do zdobycia. Każde wyjście z domu, zamiast być radosną przygodą, przekształca się w skomplikowaną operację logistyczną, która skutecznie zabija swobodę i naturalność, będące przecież iskrą zapalną każdej nowej znajomości. Spontaniczny wypad na kawę staje się niemożliwy, gdy trzeba wcześniej sprawdzić dostępność podjazdu, szerokość drzwi do toalety i opcje transportu.

Rewolucję w nawiązywaniu kontaktów przyniosły aplikacje randkowe, ale jednocześnie stworzyły one nowe pole minowe. Osoba z niepełnosprawnością staje przed dylematem godnym szekspirowskiego dramatu: kiedy i jak poinformować o swoim stanie? Ujawnienie tego faktu w profilu grozi natychmiastowym odrzuceniem przez setki osób filtrujących kandydatów przez pryzmat własnych lęków i stereotypów. Zatajenie go do czasu spotkania naraża z kolei na zarzut nieszczerości czy oszustwa. Ta strategiczna gra, w której nie ma dobrych ruchów, odbiera całą radość z flirtu.

Wewnętrzny sabotażysta: gdy najtrudniejszym przeciwnikiem stajesz się sam

Lata życia w świecie, który traktuje Ciebie jak problem do rozwiązania, obiekt litości lub źródło inspiracji, zostawiają głębokie ślady. To trzecia, najtrudniejsza bariera – ta wewnętrzna. Ciągłe zderzanie się z protekcjonalnymi spojrzeniami, niedyskretnymi pytaniami i realnym odrzuceniem prowadzi do internalizacji negatywnych przekazów. W głowie zaczyna kiełkować myśl, że jest się towarem z wadą na rynku matrymonialnym, a paraliżujący lęk przed kolejnym zranieniem sprawia, że często najbezpieczniejszym wyjściem wydaje się rezygnacja.

Do tego dochodzi potworne zmęczenie emocjonalne. Każda nowa znajomość to bowiem potencjalna konieczność prowadzenia od zera szkolenia z podstaw empatii, obalania absurdalnych mitów i odpowiadania na pytania, które dawno przekroczyły granice intymności. To praca na pełen etat, która wysysa energię potrzebną do budowania autentycznej, partnerskiej więzi.

Gdy miłość ma drugie dno: pułapka zbawcy i fetyszysty

Nawet jeśli, mimo wszystko, uda się kogoś poznać, tor przeszkód się nie kończy, istnieje bowiem ryzyko trafienia na partnera z niezdrową motywacją. Pierwszy typ to zbawca – osoba, która wchodzi w związek z potrzeby opieki, budując swoje poczucie wartości na ratowaniu kogoś, kogo postrzega jako słabszego. Taka relacja nieuchronnie zmierza w stronę układu opiekun-podopieczny, a nie partnerstwa równych sobie ludzi. Drugi typ to fetyszysta – ktoś, kogo pociąga sam fakt niepełnosprawności. W obu przypadkach osoba z niepełnosprawnością staje się obiektem – litości, inspiracji lub specyficznego pożądania – a nie podmiotem relacji. Największym wyzwaniem staje się więc znalezienie kogoś, kto w białej lasce zobaczy tylko narzędzie, a w wózku po prostu sposób poruszania się. Kogoś, kto zobaczy człowieka.

Ten złożony tor przeszkód jest najlepszym dowodem na to, jak głęboko w naszej kulturze zakorzeniony jest ableizm – dyskryminacja ze względu na kryterium sprawności. Jego istnienie mówi znacznie więcej o społeczeństwie niż o samych osobach z niepełnosprawnościami. Przełamanie tych barier wymaga rewolucji na dwóch frontach: w świadomości społecznej, która musi nauczyć się dostrzegać w człowieku pełnowartościowego partnera, oraz wewnętrznej siły, aby mimo wszystko wierzyć we własne prawo do bycia kochanym. W tej walce nie chodzi bowiem tylko o motyle w brzuchu, ale o godność. Miłość, wbrew pozorom, nie jest przywilejem tylko dla sprawnych, ale niezbywalnym prawem każdego człowieka.


Opublikowano

w

,

przez