Miłość na torze przeszkód: dlaczego osobom z niepełnosprawnością trudno poznać partnera

Miłość na torze przeszkód: dlaczego osobom z niepełnosprawnością trudno poznać partnera

Poszukiwanie miłości, bliskości i partnerstwa jest jednym z najbardziej fundamentalnych i uniwersalnych ludzkich doświadczeń, siłą napędową literatury, sztuki i codziennego życia. Dla wielu jednak ta uniwersalna podróż przypomina bieg po torze przeszkód, gdzie na każdym etapie piętrzą się bariery, zniechęcające i wyczerpujące. Mowa o osobach z niepełnosprawnością, dla których znalezienie partnera jest często nie kwestią romantycznego zrządzenia losu, ale wyczerpującą walką z systemem uprzedzeń, fizycznych ograniczeń i wewnętrznych demonów. Zrozumienie, dlaczego tak się dzieje, wymaga analizy trzech splatających się ze sobą wymiarów: muru stereotypów społecznych, barier praktycznych ograniczających uczestnictwo oraz głębokich ran psychologicznych.

Najpotężniejszą i najtrudniejszą do sforsowania przeszkodą jest niewidzialny mur społecznych stereotypów. Kultura masowa i głęboko zakorzenione wyobrażenia od wieków odmawiają osobom z niepełnosprawnością prawa do bycia istotami romantycznymi i seksualnymi. Dominuje proces aseksualizacji, w którym osoba z niepełnosprawnością postrzegana jest jako „wieczne dziecko” – czysta, bezcielesna, pozbawiona pragnień i dorosłej tożsamości. Równie szkodliwe są inne role: herosa walczącego z przeciwnościami lub ofiary godnej litości. Obie te narracje, chociaż pozornie odmienne, skutecznie dehumanizują, sprowadzając obraz człowieka tylko do jego stanu zdrowia i uniemożliwiając dostrzeżenie w nim potencjalnego partnera. Kandydaci na niego, wychowani na tych wzorcach, często odczuwają lęk przed nieznanym, obawę przed staniem się „opiekunem”, a nie partnerem, lub po prostu nie wiedzą, jak się zachować, co prowadzi do unikania kontaktu i skazywania całej grupy społecznej na niewidzialność w sferze relacji.

Na ten mur mentalny nakładają się bardzo konkretne bariery praktyczne i systemowe, które fizycznie ograniczają świat i pulę potencjalnych partnerów. Szansa na naturalne poznanie kogoś – w kawiarni, na koncercie, na imprezie u znajomych czy podczas zajęć sportowych – jest bezpośrednio uzależniona od osiągalności tych miejsc. Niedostępna komunikacja publiczna, brak podjazdów, windy czy dostosowanej toalety skutecznie zamykają osoby z niepełnosprawnością w czterech ścianach. Do tego dochodzą bariery ekonomiczne: niskie świadczenia rentowe i trudności ze znalezieniem pracy ograniczają możliwość uczestnictwa w życiu społecznym, które przecież kosztuje. Nawet cyfrowy świat, który wydaje się być oknem na świat, często powiela te schematy. Aplikacje randkowe, chociaż teoretycznie dają szansę, stają się areną, na której profil z informacją o niepełnosprawności jest często z góry odrzucany, a powierzchowność oceny potęguje siłę wizualnych uprzedzeń.

Wreszcie, być może najboleśniejszym polem walki jest wewnętrzny tor przeszkód – psychologiczne skutki życia w świecie, który nieustannie wysyła sygnał: „jesteś inny”, „jesteś gorszy”, „jesteś nieatrakcyjny”. Lata doświadczania odrzucenia, niezręczności ze strony innych czy nadopiekuńczości prowadzą do internalizacji uprzedzeń i głębokiego spadku samooceny. Wiele osób z niepełnosprawnością zaczyna wierzyć, że nie zasługuje na miłość i bliskość, a paraliżujący lęk przed kolejnym zranieniem i odrzuceniem sprawia, że wycofują się one z prób nawiązywania relacji. Ogromnym źródłem stresu jest dylemat, kiedy i jak poinformować potencjalnego partnera o swojej niepełnosprawności, zwłaszcza jeśli nie jest ona na pierwszy rzut oka widoczna. To wszystko tworzy błędne koło: zewnętrzne bariery rodzą wewnętrzne rany, a te z kolei utrudniają pokonywanie zewnętrznych przeszkód.

Problemy, jakich doświadczają osoby z niepełnosprawnością w poszukiwaniu partnera, nie są ich osobistą porażką ani nieuniknionym losem. Są one logiczną konsekwencją życia w społeczeństwie, które poprzez system stereotypów, barier architektonicznych i braku wrażliwości samo konstruuje ten wyczerpujący tor przeszkód. Zmiana tej sytuacji wymaga jednak wielowymiarowego działania, ponieważ potrzebna jest edukacja, która od najmłodszych lat będzie dekonstruować szkodliwe mity i uczyć postrzegania osób z niepełnosprawnością jako normalnych ludzi. Niezbędne jest nieustanne dążenie do pełnej dostępności przestrzeni publicznej, która jest warunkiem koniecznym społecznej partycypacji. Przede wszystkim jednak, potrzebna jest rewolucja w sercach i umysłach, która pozwoli potencjalnym partnerom spojrzeć poza wózek, białą laskę czy aparat słuchowy i dostrzec człowieka – z jego pasjami, marzeniami, wadami i niezbywalnym pragnieniem, aby kochać i być kochanym.


Opublikowano

w

przez